top of page

NASZE OPOWIEŚCI

Czyste piękno

"...w czymś tak pięknym nie może chyba być zła?"



O ile łabędzie krzykliwe mimo, iż spotykane przez nas relatywnie rzadko, żyły w naszej fotograficznej świadomości, to łabędzie czarnodziobe zajmowały jedynie przegródkę "wiemy, że są". Toteż spotkanie z nimi musiało być emocjonujące.

Od jakiegoś czasu posuwaliśmy się mozolnie po obcym nam zbiorniku. Nieznane miejsca działają na nas w sposób szczególny i tym razem też tak było. Wszystko wydawało się przerysowane, czy mówiąc bardziej kolokwialnie mocno podkręcone. Bodźce jakie do nas dochodziły i ogólny odbiór estetyki, sposób doświadczania tamtego poranka mógłbym porównać z czymś nieco mistycznym, czymś co zapamiętamy długo, a tego byłem pewny już wtedy.

W pewnym momencie poczuliśmy wyraźnie, że dno zaczyna łagodnie opadać, chwilę później zniknęło zupełnie. Przed nami w nadal dużym oddaleniu rozciągała się ława rozkrzyczanych łabędzi i bezmiar wody utkwiony w zboczach jaru, w zupełnie obłędnym pejzażu. Monumentalne drzewa gęsto porastające zbocza i te migoczące śnieżno-białe sylwetki ptaków. Zupełny brak wiatru potęgował echa bijące od kilku setek łabędzi. Powoli wschodziło słońce, rozpalające początkowo jedynie górę nieboskłonu, wydawało się to tak nierzeczywiste w połączeniu z pokrytym głębokim cieniem krajobrazem rzeki, jeziora i lasu.

Decydujemy się ruszyć dalej z nadzieją, że gdzieś przed nami się wypłyca. Nie wiem ile czasu trwała nasza mozolna wędrówka w niewielkich pływadełkach. Udało nam się pokonać trzysta, może czterysta metrów, gdy uznaliśmy bezcelowość dalszej drogi. Bez dna nie mieliśmy odpowiedniej stabilności do zdjęć. Odbiliśmy w stronę brzegów. Wtedy właśnie zobaczyłem tę parę, a w zasadzie niewielką grupę nieco mniejszych łabędzi. Płynęły majestatycznie wzdłuż brzegu. Co raz wyższe słońce rozpaliło plątaninę posępnych grabów i buków. Pogrążona w mroku surowa knieja nagle zaczęła "płonąć". Fantazyjne tło i jarząca się, niemal oleista woda niezmącona najmniejszym ruchem powietrza. Piękno i kontrast bieli tych łabędzi wręcz z krzykiem wdzierał się w brązy, purpury i pomarańcze otoczenia. Czysty obłęd.

Łabędź czarnodzioby

Bewick Swan

Cygnus columbianus

fot. Łukasz Boch

15 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Szarość

Kolejny dzień

Comments


bottom of page