Wracamy na Pomorze, prosto do świerkowego boru rozpalonego blikami budzącego się dnia. Niezwykły czas z pomorskimi sowami i wyjątkowe zdjęcia, na których udało się ukazać piękno miejsca i samych ptaków.
Muszę powiedzieć, że dla nas fotografów, z czasem zmienia się całkowicie postrzeganie otaczającego świata. Myśląc nad tym dłużej, dochodzę do przekonania, że fotograf na pewnym, dojrzałym już artystycznie etapie, jest istotą uprzywilejowaną. Fotografia jako taka, jest przecież poszukiwaniem piękna, a dokładniej piękna detalu, piękna szczegółu i drobnych, niemal niezauważalnych dla normalnego człowieka zjawisk czy elementów otaczającego nas świata. To nieustanne poszukiwanie, odkrywanie i doświadczanie tego piękna, nawet w niewielkiej skali, wyostrza zmysły pozwalające je dostrzegać, a co więcej cieszyć się nim, cieszyć się z rzeczy pozornie bez znaczenia, dla większości ludzi pomijalnych. Oczywiście nie dzieje się tak natychmiast gdy złapiemy aparat, to proces trwający lata, to budowanie pewnej świadomości w głowie, umiejętności dostrzegania nie tylko istniejącego piękna, ale też umiejętności przewidywania możliwości pojawienia się takowego.
Jak się to ma do dzisiejszej sóweczki? Istniało wiele możliwości wykonania tego zdjęcia, na pewno kilkadziesiąt, ale właśnie pewna przestrzenna wyobraźnia i świadomość możliwości uzyskania efektów szczególnych, estetycznie niezwykłych, pozwoliła nam dobrać odpowiednio strony i kierunki zdjęcia. Mózg, oczy, wyobraźnia nie ogranicza się do samego bohatera, a widzi wszystko przed nim, za nim i dookoła, bo to jest właśnie istotą zdjęcia przyrodniczego. Uchwycenie ulotnego piękna, tam gdzie normalnie go nie widać, lub niemal nie widać. Pokazanie niezwykłości miejsca, aury, czy momentu.
Sóweczka
Pygmy Owl
Glaucidium passerinum
fot. Łukasz Boch
댓글