Święta i ten szaleńczy pęd konsumpcjonizmu już niemal za nami. My w środku czujemy już nieodparty zew i siłę ciągnącą nas w dzicz. Jeszcze w czasie ostatnich świątecznych wizyt ukradkowe spojrzenia w niebo, sprzęt szykowany po kątach domu i plany na pierwsze kierunki wypraw. W te ostatnie świąteczne chwile zabieramy Was do zimorodka i jego codziennych spraw... Te nabierają tempa w zawrotnej szybkości i to dosłownie, ale od początku.
Przez niemal trzy miesiące pracowaliśmy z zimorodkami na jednej z rzek centralnej Polski. Ciągła obserwacja i monitoring kamerami. Dla nas zimorodek był nowym obszarem i pomijając informacje jakie można znaleźć w sieci, wszystko musieliśmy poznać od początku. To ogrom detali i subtelnych elementów składających się na codzienność tego ptaka, to właśnie te elementy są kluczowe przy fotografii przyrodniczej. Bez poznania zwyczajów, zachowania, mowy ciała, godzin funkcjonowania, miejsc żerowania i mnóstwa innych rzeczy, zmniejszamy swoje szanse na zdjęcia. Od dawna wyznajemy zasadę i pracujemy w taki sposób, aby nasze zdjęcia nie były przypadkowe, a jak najbardziej zbliżone do wyobrażeń jakie nieustannie snujemy.
Po kilku tygodniach wiedzieliśmy już na tyle, że czas było wyznaczyć kolejny cel. Chcieliśmy zatrzymać go w locie. Osiągnięcie jakichkolwiek efektów zajęło nam kolejnych kilka tygodni. W tym czasie dosłownie liznęliśmy potencjału jakie niesie ze sobą ten ptak. Zafascynowani gracją i prędkością turkusowej strzały, wprowadzaliśmy kolejne próby i testy. Tak właśnie powstało to zdjęcie. To moment gdy zimorodek składa skrzydła do lotu nurkowego. Cały lot do momentu uderzenia w wodę trwał może półtorej sekundy. Moment tego kadru poprzedziło dziesiątki nieudanych lub mniej udanych prób. Zdjęcie choć pozostaje nadal dalekie od doskonałości jest pewną próbką tego co może nieść ze sobą fascynujące życie zimorodka.
Zimorodek zwyczajny
Kingfisher
Alcedo atthis
fot. Łukasz Boch
Comments