Bo czasem żeby zrozumieć, potrzebny jest ktoś trzeci. Pomimo nieustępującej fascynacji światem przyrody, przed nami nawet nie morze, ale bardziej ocean niezbadanych tajemnic, niezwykłych zależności i zwyczajów tego co lata, biega i pływa wokół nas. Tego co poznajemy i co staramy się uwiecznić naszymi aparatami, a później opisać. Nie wynika to bynajmniej z ignorancji, a bardziej z faktu, że nasze wcześniejsze drogi różnie nas prowadziły, nie zawsze przez dzikie ostępy, a trochę też dlatego, że w naszej pracy fotografów przyrody poświęcamy nieproporcjonalnie dużo czasu jednym gatunkom czy rodzinom. Tak już działamy. Pomimo tego, uwielbiamy poznawać nowe gatunki, ciekawe historie i opowieści, szczególnie o ptakach i ich niezwykłych wyczynach. Ten proces poznawczy przebiega w różny sposób, rzadko z opowieści innych, ale tym razem tak właśnie było. Dzisiaj będzie o szlamniku i dlaczego to tak niezwykły ptak.
Otóż w 2020 roku padł niezwykły rekord w pokonanym dystansie bez międzylądowań. Bohaterem stał się niewielki szlamnik zwyczajny (Limosa lapponica), który w nieustannym locie pokonał dystans z Alaski na Nową Zelandię. Szlamnik o oznaczeniu 4BBRW wyruszył w swoją podróż życia 16 września z błotnistych terenów południowo zachodniej Alaski. Kierując się nad Aleutami doleciał po jedenastu dniach do zatoki w pobliżu Auckland na Nowej Zelandii. W tym czasie ocenia się, że pokonał 12 200 km. Nadajnik wskazywał, że momentami prędkość lotu dochodziła do 89 km/h. Wtedy to była najdłuższa ptasia wyprawa bez odpoczynku, jaką udało się zarejestrować naukowcom. Musicie przyznać, że robi wrażenie, a jaki jest morał tej historii...? Można być niewielkim, czy niskim, nie mieć góry mięśni. Nie jest konieczny również napchany portfel, a można robić wielkie rzeczy. Bo one biorą się z wiary w to, że się da, bo móc to potrafić. Dla nas szlamnik jest inspiracją, jest prawdziwym bohaterem. Niewielki, niepozorny ptak, który rzucił wyzwanie całemu Pacyfikowi. Startując z Alaski, wierzył, że mu się uda, że może tego dokonać i dokonał tego. Prawdziwi wojownik w niepozornym ciałku.
Warto zastanowić się nad tym niezwykłym szlamnikiem 4BBRW i przypomnieć sobie jego historię, gdy stwierdzimy, że czegoś się nie da. Ten wpis dedykujemy osobie, o której wspomnieliśmy we wstępie, a która stała się inicjatorem naszej chęci poznania tego pasjonującego stworzenia. Człowiek zafascynowany ptakami, a szczególnie siewkami. Jego marzeniem było spotkać się ze szlamnikiem i to marzenie zrealizował czego mu bardzo gratulujemy, a nas wiele nauczył o samych szlamnikach i nie tylko.
Dziękujemy również Janowi za udostępnienie sprzętu do testów. Zdjęcie powstało właśnie z jednego z jego produktów. Niskie zanurzenie i doskonała pływalność świetnie nadają się na płycizny właściwe dla szlamników. Pływadło od Jana zauroczyło nas, to naprawdę kawał profesjonalnego sprzętu. Brawo Jan.
Szlamnik
Limosa lapponica
fot. Łukasz Boch
Comments