Tegoroczna jesień w górach była nieco inna. W głębokich wąwozach zdawać się mogło, że to koniec lata, lub sam początek jesieni. Dominująca zieleń i ogrom liści były zadziwiające jak na drugą połowę października. Próżno było szukać purpurowych buków i karmazynowych połaci na wyeksponowanych stokach. Więcej było rdzy i odmian brązu, pomijając kipiącą zieleń w zacienionych partiach.
W planie nie mogło zabraknąć sów. Karpackie sóweczki są dla mnie w pewien sposób szczególne. To podróż sentymentalna i swojego rodzaju więź, choć zdaję sobie sprawę, że na pewno jednostronna. Niektóre z nich obserwuję i fotografuję od pięciu lat, zawsze przepełnia mnie radość gdy wracam po kilku miesiącach i widzę, że sowa jest cała i zdrowa. Tak było i tym razem, choć pogoda pozwoliła jedynie na wizytę na dwóch rewirach. W antruażu buczyny, tworzącej witraże na tle wschodzącego słońca, podziwiałem z niemijającym zachwytem piękno tych ptaków. Las ogarnięty ciszą wybudzany czasem krzykiem sójki i śpiewem leśnej drobnicy, sprawiał wrażenie opuszczonego.
Sóweczka
Pygmy Owl
Glaucidium passerinum
fot. Łukasz Boch
#szkołafotografii #szkołafoto #warsztatyfotograficzne #szkołafotografiiprzyrodniczej #fotografiaprzyrodnicza #fotografowaniezwierząt #fotografowanieptaków #szkoleniafoto #szkoleniafotograficzne #kursyfoto #fotoszkoła #kursyfotografii #fotografiaprzyrody #szkołafotografiiprzyrody #fotografia #wildlifephotography #wildphoto #wildlife
Comments