"To prawda, że przygoda bez odrobiny stresu i lęku nie byłaby przygodą piękną, ale jakąś taką byle jaką, bo coś, co przychodzi bez trudu, w konsekwencji nie daje żadnej satysfakcji."
Dopiero z czasem docierają do nas prawdziwe wartości niesione na plecach obok sprzętu i pakunków. Wartości tego co w konsekwencji przygotował dla nas los w swojej pokrętnej drodze nazywanej przeżywaniem. Trudno jest dostrzec coś, co stało się częścią nas. Po pewnym czasie zatarło się wrażenie tego jak szczególne przeżycia i momenty zgromadziliśmy na swojej drodze.
Przez siedem lat wędrówek zebraliśmy wartość, której nie oddadzą ani nasze zdjęcia, ani słowa. Granitowy ostaniec wspólnych przygód. Setki biwaków w absurdalnych czasem miejscach, abstrakcyjne, a nawet irracjonalne spływy rzekami na sprzętach rodem z konkursów w "pływaniu na byle czym", potrawy przypominające to w czym brodzili bohaterowie naszych zdjęć. Niezliczona ilość wschodów, które podziwialiśmy czasem bez słowa, zafascynowani złożonością nieba. Całkowicie pozbawione rozsądku wspinaczki po drzewach stękających pod naszym ciężarem. Burze i wichury przeżyte w niewielkim namiociku po środku niczego, strugi deszczu i tęgie mrozy. Nurkowanie w miejscach, gdzie byliśmy świadkami czegoś niewyobrażalnego.
Zawsze w tym wszystkim przyświecała nam idea, że droga przebyta łatwo i bez poczucia fizycznego wyczerpania, jest dla nas mało atrakcyjna. Chcieliśmy i poszukiwaliśmy stopni trudności w przeżywaniu, chcieliśmy poczuć ból i tęsknotę za najprostszą wygodą w domowym zaciszu. Dopiero wtedy osiągaliśmy coś na kształt wewnętrznej, mentalnej przyjemności i poczucia spełnienia.
fot. Aparat
Comments