top of page

NASZE OPOWIEŚCI

Duch lasu cz. 4

W ostatnich dniach maja, wszystko było gotowe. Stanowiska na drzewach, maskowania, liny, sprzęt i potwierdzony siniak. Brakowało teraz ostatniego elementu, zdjęć. Czuliśmy jednak w sobie pęd, niespożytą siłę i jasno wytyczony cel. Przeżyta słabość przed kilkoma dniami wzmocniła w nas przekonanie, że nie ma odwrotu i lepsza okazja może szybko się nie trafić. Najbliższe dni miały potwierdzić czy nasza determinacja, wiedza i przygotowanie są wystarczające.


O tej porze roku wschód słońca i cały poprzedzający go brzask mają szczególny wyraz. Może dlatego, że pobudka w okolicach trzeciej nad ranem nastraja poczuciem satysfakcji, że pokonało się to niezwykłe i przemożne przyciąganie do poduszki, a może powodem jest kompletny brak kogokolwiek w otaczającym nas świecie. Wyludnione miasto, wioski, brak samochodów, ta przejmująca cisza. Cisza naszego świata, bo to co dzieje się na drzewach, łąkach i zaroślach, na mijanych stawach, trudno nazwać spokojem. Świergot, śpiew ,buczenie i zawodzenie, melodyjne granie i pogwizdywanie. Jednym słowem muzyka, prawdziwa muzyka późnej wiosny. Skrzące się od rosy trawy i bujna roślinność zmieniająca się niemal każdego dnia, ogrom detalu, koloru i dźwięku natury. Jadę wolno, otwieram obie szyby z przodu, napawam się tym momentem, chłonę zapach i dźwięki. Jeszcze otępiony i otumaniony krótkim snem i wczesną godziną. Czuję przepełniającą radość i podniecenie, rodzące się pytania, ale nie wątpliwości.


Gdy docieram do stanowiska w koronie jednego z buków, wybija godzina czwarta. Zakryty siatkami maskującymi, sprawdzam jeszcze liny i wszystkie śruby mocujące głowice i aparat. Wyszukuję najwygodniejszą pozycję i zaczynam czekać. Siniak pojawi się niespodziewanie, przemieści się koronami i zmaterializuje w okolicach samej dziupli, ale nie tuż przy niej. Usiądzie na jakiejś pobliskiej gałęzi zanim dokona ostatecznego nalotu. Jak pokażą nam kolejne dni, jego przybycie zwiastuje czasem monotonne pohukiwanie. Nie leci dużego odcinka, jego droga do młodych przypomina raczej wodzenie i próbę zgubienia potencjalnego napastnika, skakanie po kolejnych drzewach przeplecione obserwacją i wzmożoną czujnością. Ptak ten obserwując bacznie okolice, sprawdza bardzo dokładnie czy nie ma niczego niepokojącego. Nawet jeśli zdaję sobie sprawę z jego obecności, nie szukam go głową, nie rozglądam się. Każdy ruch może mnie zdradzić, tkwię więc w miejscu, obserwuję w ciągłym skupieniu przestrzeń wokół dziupli i nasłuchuję... Trzepotu skrzydeł, albo tej smutnej pieśni gołębia, która zwiększy moje szanse. Przez kolejne godziny nawet na chwilę nie mogę stracić koncentracji. Każda sesja to maksymalnie trzy, cztery godziny zanim słońce przepali kontrastami wnętrze lasu. Cztery godziny i jedno karmienie, jeśli dopisze mi szczęście. Przegapienie lub przespanie to utrata tej jedynej szansy. Trzymanie aparatu przy oku też się nie sprawdza. Kąt widzenia i wycinek wokół dziupli widziany przez czterysta milimetrów, jest zbyt mały aby utrzymać stan wysokiej reakcji przez cztery godziny. Sam moment nalotu widziany przez aparat, to około pół sekundy. Przez ten czas musimy zareagować, nacisnąć migawkę i spróbować złapać ostre zdjęcie. Tamtego poranka wróciłem bez zdjęć, ale nie poddaliśmy się i ten wczesno godzinny rytuał z opisu stał się rutyną przez kolejne dziesięć dni. Na tym jednak nasz dzień się nie kończył. Po porannych sesjach wracaliśmy do normalnych obowiązków, by późnym popołudniem wrócić i zostać do zmierzchu. Łącznie siedem godzin każdego dnia, ale o tym będzie już w następnej i ostatniej części opowieści o Duchu Lasu.


Na koniec jeszcze dwa słowa o samym zdjęciu. Ideą było zaprezentowanie Wam szerzej niezwykłego piękna bukowego lasu. Fotografując teleobiektywem pokazujemy jedynie niewielki skrawek z tego co ukazuje otaczająca nas przyroda, aby przedstawić miejsce w sposób pełniejszy, od jakiegoś czasu eksperymentowałem z panoramą. Zdjęcie, które oglądacie to w istocie cztery fotografie wykonane w poziomach i złączone właśnie w panoramę, dzięki temu udało się ukazać strzelistość i piękno siniakowego Siedliszcza, aby zobaczyć pełny rozmiar fotografii, koniecznym jest powiększenie zdjęcie.


Siniak

Stock dove

Columba oenas

fot. Łukasz Boch





15 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page