Czas na ostatnią część siniakowej epopei, a może bardziej powinienem napisać podsumowanie? Dzisiaj, kilka tygodniu po wykonaniu ostatnich zdjęć, wracamy z sentymentem i uśmiechem do tamtych chwil. Chyba tak naprawdę dopiero teraz uzmysławiamy sobie jak szczególne to były dla nas momenty i co tak naprawdę zmienił w naszym podejściu do fotografii pewien leśny gołąb.
Każde zdjęcia są dla nas ważne, każdy fotografowany ptak, każdy projekt i każdy bohater, którego życie staramy się zgłębić i poznać. Do każdego podchodzimy z należytym szacunkiem i poszanowaniem. Każdy stanowi dla nas wyzwanie i ogrom radości. Są jednak takie, których spotkanie na pewno mocniej wyrywa się w naszych emocjach, przeżyciach i świadomości. Jestem pewien, że właśnie siniak należał do tego grona. Stał się przecież orędownikiem niezwykłości gołębi, rodziny zepchniętej przez fotografów i przyrodników do poziomów marginalnych. Nas też na pewno to w jakimś stopniu dotyczyło, bo dzięki niemu inaczej dzisiaj patrzę na gołębie. Zafascynowały mnie jako istoty, jako złożone i mądre ptaki. Potwierdziły w mojej świadomości raz jeszcze to, co choć było mi wiadome, przykurzyło się nieco. Każde z istnień to piękno w czystej postaci, każde z nich to zadziwiające zwyczaje i brama do fascynacji i niesamowitych odkryć. Trzeba tylko chcieć ruszyć w tę podróż. To dzięki siniakowi zmierzyłem się ze samym sobą w sposób naprawdę prawdziwy. Na nowo poczułem radość z przełamywania własnego zniechęcenia i radość z każdego, najmniejszego sukcesu. To leśny gołąb jak żaden inny ptak pokazał nam piękno oczekiwania przez wiele godzin na jedno tylko naciśnięcie migawki. Paradoksalnie pomimo swoich niezwykle rzadkich wizyt przed obiektywem, to właśnie on uruchomił w nas kreatywność w nowym, szerszym wymiarze. Uruchomił też, a może przede wszystkim determinację i konsekwencję do realizowania tych pomysłów. Z tego faktu, osobiście jestem niezwykle dumny.
Warto też przy okazji jego historii wspomnieć o jednej kwestii. Mówiąc siniak, czy leśny gołąb, ale też czapla siwa, czy chociażby perkoz dwuczuby, rzucamy nazwę zbierającą tysiące, dziesiątki tysięcy ptaków. Nie możemy zapominać, że te przecież chociaż na ogół połączone wspólnotą gatunkowych zwyczajów, są przecież odrębnymi istotami, odrębnymi historiami. My jako fotografowie, spędzając długie godziny z jedną z takich rodzin, nie poznajemy tylko życia gatunku, to nie jest tylko tryb życia siniaka, czy przeżycia siniaka jako ogół, to momenty i historia tego konkretnego stworzenia. On stanowi kontekst tych opowieści, jego niewielki skrawek życia w całym ogromie otaczającego nas ekosystemu. To jego opowieść o nim samym i jego rodzinie. To opowieść o pewnym leśnym gołębiu z jednego z ostatnich grądów centralnej Polski.
Siniak
Stock dove
Columba oenas
fot. Łukasz Boch
Comentarios