top of page

NASZE OPOWIEŚCI

Dusza

Ze wszystkich sóweczek jakie spotkaliśmy podczas naszych wędrówek, ta zdecydowanie była szczególna. W zasadzie najpewniej nie ta, a ten. Dzisiaj gdy o tym myślę i porównuję poszczególne sowy, uśmiecham się mimowolnie do tamtego dnia. Zdaję sobie sprawę, że nie bez znaczenia było samo miejsce naszego spotkania. Fantastyczne lasy Pomorza porastające pagórkowaty teren pocięty rzekami i przepleciony jeziorami. Miejsce rzec by się mogło idealne pod każdym względem, przepełnione czystym pięknem, przynajmniej w naszym odczuciu. Same lasy też wpłynęły na te wspomnienia. Ta sowa zamieszkiwała stary bór mieszany, w którym nie brakowało potężnych świerków, pierwotnych modrzewi, rosochatych dębów i drzew dla nas szczególnych - buków. Potęga i bogactwo miejsca przypominały katedrę zieleni, plątaniny gałęzi i refleksów przedzierającego się światła. Bujny podszyt z mieszanką kolorów w najróżniejszych odcieniach, z mchem niczym wielka puchowa kołdra i jagodzianami o rozmiarach wręcz nieprawdopodobnych.

Tak, to wszystko musiało i zrobiło na nas wrażenie, ale jest jeszcze coś. Od chwili gdy nasze drogi się skrzyżowały, gdy pierwszy raz wypatrzyliśmy sóweczkę w gęstwinie gałęzi, dane nam było przeżyć niezwykłą bliskość spotkania. Ta sowa postanowiła w jakiś wyjątkowy sposób wpuścić nas do swojego świata, przez dłuższy czas przemieszczała się po pobliskich drzewach zajęta swoimi codziennymi sprawami, a my przez długie minuty podziwialiśmy pozorną beztroskę tego idyllicznego obrazu. Pozorną, bo świadomi tego, że każde stworzenie w codzienności walczy o przetrwanie. Z drugiej strony cała aura lasu, samej sowy i wszystkiego tego co nas otaczało, widok, który rozpościerał się w każdym kierunku, skąpany w cieple wrześniowego popołudnia kruszył jakoś brutalność słowa walka, czy przetrwanie. Dla nas ten obraz miał duszę.

Sóweczka

Pygmy Owl

Glaucidium passerinum

fot. Łukasz Boch

11 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Postprodukcja

bottom of page