Marzec to początek widoczności centrum naszej galaktyki. Droga mleczna pokazuje swoją najbardziej fascynującą część, a jej ukośne ułożenie na nieboskłonie, otwiera bardzo ciekawe możliwości fotograficzne. Okazać się jednak miało, że w tym roku, marcowe niebo nie chciało oddać swoich tajemnic łatwo.
Wyjątkowo zimne noce i kąsający wiatr, miały się stać głównym wyzwaniem. Cała noc na otwartym terenie i dreptanie w miejscu, ale warto było. Pomimo przenikającego zimna, kostniejących palców i senności, która o trzeciej nad ranem najbardziej dokucza. Moment gdy wyrysowuje się na niebie, to prawdziwe cudo natury, niezmiennie zapiera dech w piersiach. Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego droga mleczna nie jest cudem świata?
Od dawna miałem już pomysł, aby sfotografować mleczaka nad jadącym samochodem., który przeciągnie światła przez cały kadr, rozpalając dół. Idea prosta, ale potrzebne było odpowiednie miejsce. Szpaler starych lip na wzniesieniu okazał się do tego idealny. Znalazł się też sympatyczny człowiek, który mimo morderczej pory, jechał przez ten koniec świata. W każdym razie efekt możecie dzisiaj podziwiać.
fot. Łukasz Boch
תגובות