top of page

NASZE OPOWIEŚCI

Historia jednej rodziny

Po powrocie na rodzinne wody i okresie intensywnego żerowania, przyszedł czas na toki i kopulacje. Para perkozów rdzawoszyich umacniała swoją obecność na zajętym terytorium, budując pilnie platformę. Czas pędzi nieubłaganie i nim się obejrzeliśmy przyszedł czas na kolejny etap.


Jest maj, dwadzieścia minut po drugiej, właśnie ruszam samochodem na zdjęcia. Mordercza pora późnej wiosny i wczesnego lata wydaje się wręcz absurdalna. Po kilku dniach wstawania przed drugą, organizm jednak się przyzwyczaja i przestawia w tryb zawieszenia między nocą, a dniem. To nie jest nasza fanaberia, a pewnego rodzaju konieczność. Zawsze chcemy być na stanowisku jeszcze w ciemnościach. Przede mną niemal pięćset metrów wodą przez labirynt diabelnie szybko rosnącej pałki i trzciny. Otoczenie się ciągle zmienia. Drogę pokonam na pamięć, wyuczona w trakcie długich obserwacji lornetką i kolejnych sesji. We wnętrzu łajby nakrytej warstwami siatek nie będzie wiele widać, jedynie ciemne kontury linii drzew i zarośli, one staną się punktami orientacyjnymi. Cała okolica aż drży od miłosnej serenady płazów, przez tą ścianę dźwięków próbuje się przebić bąk.


Nie zakłócam spokoju wody, cicho przesuwam się dalej. Kilkanaście minut po trzeciej docieram na miejsce. Teraz będę łapał każdą subtelną narrację budzącego się wschodu. Gdy się delikatnie rozwidnia, już wiem, że u perkozów dzisiaj wielki dzień. Ułożenie ptaka na platformie nie pozostawia mi wątpliwości. Pojawiło się pierwsze jajo. Nadszedł długi czas wysiadywania.


Perkoz rdzawoszyi

Podiceps grisegena

Red-necked Grebe

fot. Łukasz Boch


35 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Od wielu lat

Taniec

Już niebawem

bottom of page