top of page

NASZE OPOWIEŚCI

Sowie zwyczaje

Myślami jesteśmy już bez dwóch zdań w urokach jesieni, ale nie dokończyliśmy jeszcze kilku opowieści z lata. Dzisiaj będzie powrót do jednej z nich, do wioski zapomnianej przez ludzi i Boga, gdzieś tam rzuconej pośrodku wielkich przestrzeni kukurydzy, zboża i słoneczników.


Jest jeszcze ciemno, gdy zanurzamy się w swoich namiocikach w oczekiwaniu na codzienny rytuał sów. Nie mogę się całkowicie delektować pięknem poranka, wyjątkowo dokuczliwe ujadanie psa zdaje się nie mieć końca. Na niebie ciężkie chmury po nocnym deszczu, przewalają się jeszcze nad horyzontem odsłaniając gdzieniegdzie prześwit jarzący się niczym lampa. Pójdźka pojawia się w ciszy. Nie ma dźwięków, nie ma jakichkolwiek oznak, nagle się materializuje jak duch.


Jedyne młode wychowane przez tą parę pójdziek, opuściło już bezpieczną dziuplę pobliskiej papierówki. Pchane odwieczną ciekawością młodych i wizją tego co może czekać tuż za rogiem, ruszyła młoda sowa najpierw na piechotę, a później w niezdarnych lotach. Z czasem jej umiejętności wystawione na bezpośrednią próbę zaczęły wzrastać i po kilku już dniach, w dość kontrolowanych lotach, młoda była w stanie przemieszać się po różnych stanowiskach gospodarstwa. Pomimo zdobywania samodzielności, rodzice na tym etapie życia są nadal nieodzowni. Dokarmianie młodej odbywa się każdego poranka i wieczoru. Liczne słupki, paliki, czy inne wyeksponowane miejsca to ulubione stanowiska łowieckie. Tutaj mają jak w raju. Gospodarz nawet wykosił im kawałek poletka, żeby mogły swobodniej polować. Dobry z niego człowiek.


Pójdźka

Little owl

Athene noctua

fot. Łukasz Boch


37 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Postprodukcja

bottom of page